Rada Ministrów podaje, że w naszym kraju nie ma kryzysu, że radzimy z nim sobie, w porównaniu z sąsiadami, bardzo dobrze. Taki stan rzeczy jest, zdaniem członków rządu, rezultatem prowadzonej przez nich polityki. Czy na pewno tak jest?
Według danych z końca listopada bezrobocie w naszym kraju wynosiło 11,1%, podczas gdy w strefie euro 9,8%. Do tych statystyk dochodzi tzw. bezrobocie ukryte, które może występować pod wieloma postaciami. Można przypuszczać, że gdyby ten fakt zaliczać do statystyk, bezrobocie wzrosłoby o co najmniej kilka procent. Największym problemem jest brak pracy dla osób młodych i wykształconych, absolwentów nawet najlepszych uczelni. Podczas gdy za studia trzeba płacić kilka tysięcy złotych rocznie, nie dają one żadnej gwarancji znalezienia pracy. Dodać do tego należy praktykowany powszechnie w zakładach pracy nepotyzm. Nawet jeśli pojawiają się oferty pracy, w drodze konkursu z reguły zatrudnienie otrzymują krewni lub znajomi kierownictwa. Jeśli w Polsce "nie ma kryzysu", dlaczego zatem urzędy administracji publicznej nie prowadzą naboru lub ten nabór zmniejszają, zasłaniając się kryzysem właśnie?
Przykładem niemożności znalezienia pracy może być sytuacja osób zwolnionych z pracy w stoczni gdyńskiej i szczecińskiej. W obu przypadkach nową pracę znalazło tylko ok. 10 % osób.
Do tego dochodzi stopa inflacji, która wynosi obecnie ok. 3 %, pomimo ciągłego spadku pensji.
Kolejną sprawą jest dramatyczna sytuacja na rynku nieruchomości. Obecnie niemal niemożliwe jest dla przeciętnej rodziny kupienie mieszkania bez zaciągania dużego kredytu w banku, który trzeba będzie spłacać wiele lat. Otrzymanie takiego kredytu jest natomiast coraz trudniejsze. Wymagania banków wobec ewentualnego kredytobiorcy stale zwiększają się. Dla przykładu jeśli jedna osoba w małżeństwie nie pracuje, bank kredytu nie udzieli. Coraz trudniej jest również ze spłatą kredytu, szczególnie jeśli został zaciągnięty w obcej walucie, np. franku szwajcarskim, ponieważ złotówka straciła na wartości względem większości walut.
W związku z tym hasło "by żyło się lepiej" trzeba na razie odłożyć, ponieważ większości Polaków żyje się gorzej niż jeszcze np. rok temu. Jest to wynikiem kryzysu, którego z całą pewnością doświadczamy w Polsce. Premier Tusk zamiast realizować wyborcze obietnice, prowadzi po cichu kampanię prezydencką. Żadnych konkretnych propozycji nie przedstawia też opozycja. Politycy nie zajmują się kwestiami kryzysu, skupiając swoje kłótnie na kwestiach składu komisji śledczych lub innych równie nieistotnych sprawach.
czwartek, 10 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz